Mówi, że powinien otrzymywać dodatek specjalny za trudne warunki pracy, kiedy pełnił rolę sekretarza Wisławy Szymborskiej. Nie miał na myśli ogromu obowiązków polegających na odbieraniu, selekcjonowaniu tysięcy listów i taktownym acz zdecydowanym odmawianiu na zawarte w nich propozycje zaraz po przyznaniu poetce literackiej Nagrody Nobla. Kiedy pochwalił się, że sporo napisał (tłumaczenia, podręcznik retoryki), powiedziała: “Do tej pory tak wiele publikowali tylko grafomani”.
|
Michał Rusinek podpisuje swoje książki |
|
|
|
|
Wisława Szymborska za ciętymi ripostami, anegdotkami ukrywała bowiem prawdziwe wzruszenie - oczywiście Rusinek miał tego pełną świadomość. Po ukończeniu magisterskich studiów polonistycznych został poproszony o pomoc w porządkowaniu jej korespondencji (praca na 3 miesiące “przeciągnęła się” do 15 lat). Właśnie wtedy rozpoczęła się dla niego największa intelektualna przygoda życia, którą przerwała dopiero śmierć poetki.
5 lutego w Bibliotece Gminnej w Tarnowie Podgórnym odbył się wieczór autorski, podczas którego Rusinek opowiadał o powodach stworzenia subiektywnej opowieści o Pani Wisławie Szymborskiej. Książka “Nic zwyczajnego” została wydana w 20. rocznicę nagrody noblowskiej. Początkowo zapierał się przed spisaniem wspomnień, ale przyznał, że książka pozwoliła mu pożegnać się i przeżyć żałobę.
Spotkanie wypełnił anegdotami o swojej pracodawczyni; przykładowo podczas spotkań z czytelnikami wyjmowała program telewizyjny i informowała „No, to teraz państwo stracili…” i wymieniała nazwy seriali i filmów, które były emitowane w tym samym czasie co spotkanie. Kiedy dziennikarz zadawał niewygodne pytanie, na które nie miała ochoty odpowiadać (udzielała niewiele wywiadów polskim dziennikarzom), stosowała dwie strategie - mówiła “To trudne pytanie, muszę się zastanowić”, dziennikarz czekał, wtedy dodawała “proszę przyjść jesienią” lub “to dobry temat na wiersz”. Inteligentny dziennikarz powinien się cieszyć zwłaszcza z tej drugiej odpowiedzi, gdyż znaczyła, że dotknął czułej struny wrażliwości poetki.
Jeśli ludzi można klasyfikować, to dla Szymborskiej nie była innego “pudełka” niż jednoelementowy zbiór pt. … Wisława Szymborska. Była osobowością, choć wolałaby pozostać tylko “osobą”. Jeden z krakowskich taksówkarzy nazwał ją także “osobliwością”. Ten niezamierzony lapsus językowy oddaje jednak - jak podkreślał Rusinek - istotę Szymborskiej - z jednej strony osoby ekscentrycznej, z drugiej - normalnej i skromnej do przesady. Kolejna anegdota: scena na zakupach, Szymborska słyszy na targowisku rozmowę dwóch kobiet: “Widziałam Szymborską”, “I co?”, “E… nic nadzwyczajnego”. W 1996 roku poetka stała się celebrytką (choć to słowo jeszcze wtedy w polszczyźnie nie funkcjonowało), ogrom zainteresowania jej życiem prywatnym, oczekiwań, życzeń sprawił, że przez cztery lata nic nie wydała. Na szczęście nie sprawdziła się zapowiedź Faulknera, że “Nobel dla pisarza to pocałunek śmierci”...
Jak wyglądał warsztat twórczy poetki? Pisała w łóżku lub w fotelu, zawsze długopisem (żółty Bic) z czarnym tuszem. Zdarzało się, że kartkę, notatnik zastępowała kartonową wkładką z opakowania rajstop. Nie chciała, aby komentowano w jej obecności jej twórczości. Nie chciała także oceniać wierszy zwłaszcza początkujących poetów (nie pisała blubrów, nawet do książek zaprzyjaźnionych z nią twórców). Uważała, że wiersze powinny wybrzmieć, ale nie lubiła przesadnej, aktorskiej interpretacji. Lubiła czytać swoje dzieła - wg Rusinka - wyznaczając wzorzec ich nienachalnej publicznej prezentacji.
Spotkanie, w którym uczestniczyłyśmy, już za nami. Na zawsze zapamiętamy wzruszenie, z jakim Michał Rusinek opowiadał o odchodzeniu Wisławy Szymborskiej. Nie padła nazwa choroby i szczegółowe okoliczności jej śmierci. Zamiast tego pojawiła się kolejna piękna i mądra anegdota, którą odnaleźć można w najnowszej książce o Noblistce. Książka ze specjalną dedykacją dla gimnazjalistów naszej szkoły czeka w bibliotece, aby odkryć kolejne “prywatne” opowieści Rusinka o autorce wiersza “Nic dwa razy”.