niedziela, 15 maja 2016

Stres przed sprawdzianem - opis przeżyć wewnętrznych

     Jutro sprawdzian z angielskiego. Z faktem tym próbowałem pogodzić się już od dłuższego czasu, lecz wciąż podświadomie powtarzałem sobie, że to nieprawda. Aż do teraz mogłem żyć w słodkiej, sztucznie wywołanej nieświadomości, gdyż właśnie wybiła godzina 21:00. Był to ostatni dzwonek na naukę.
      Na samą myśl o ,,biesiadzie” nad książkami od angielskiego, ogarniało mnie przerażenie. Czułem, że buntownicza część mego umysłu namawia mnie do ucieczki z domu i zamieszkania w kartonie, byleby nie uczyć się na ten demoniczny przedmiot. Ale jestem człekiem honorowym, toteż musiałem pogodzić się z tym, że zastosować takowe rozwiązanie nie wypada. Ze zdenerwowania moja noga zaczęła mimowolnie podskakiwać w miejscu. Ma średnia z angielskiego wynosiła 2,26, a ja marzyłem o anielskim paseczku na świadectwie! Poczułem ból brzucha, jakże to mnie ucieszyło! Jeżeli trzymałby się on nieco dłużej lub by się nasilił, miałbym dobry pretekst, żeby nie iść do szkoły. Myślą tą syciłem się, póki nie spojrzałem na zegarek. Na bezdomnego biznesmena liżącego ściany… była 22:00! Opanowała mnie wtedy chandra, zresztą nie bez powodu. Według mych zaawansowanych obliczeń nauczenie na sprawdzian zajmuje około dwóch godzin, a wyspanie się osiem. Wstawałem o 6:30, więc na naukę pozostało mi trzydzieści minut. Jeżeli przekroczyłbym tę wartość, to następnego dnia byłbym zmęczony. Poczułem, jak łamie mnie w kościach, jak ma twarz wykrzywia się ze wściekłości. Byłem zły na siebie, zestresowany jutrem, zasmucony ilością materiału, jaki muszę jeszcze powtórzyć, by dostać choćby czwórkę ze sprawdzianu. Z nadmiaru emocji rozbolała mnie głowa, to pudełeczko, które odrzuca przydatne informacje i skutecznie zastępuje je zbędnymi. Na co mi wiedza, iż autor ,,Prince of Persia” marzył o karierze filmowca, gdy nie mogę zapamiętać pisowni słowa „inczresting”. I wtedy doznałem olśnienia. Pomyślałem sobie: to się, psiakrew, nie wyśpisz! Poczułem wypełniający mnie spokój, poczułem, jak każdy mój mięsień luzuje się. Będę zmęczony, ale nauczony na sprawdzian. Teraz wystarczy przestać się rozpraszać. 
       Z perspektywy czasu wiem, że najtrudniej jest zabrać się za naukę, lecz gdy już to zrobisz, pójdzie ci to bardzo łatwo. Dlatego nie warto się stresować.
 
Wojciech Pękosz

wtorek, 3 maja 2016

Ta mniej znana mitologia...



       7 kwietnia klasy 2b i 2c wyruszyły autokarem do kina Poznań Plaza, gdzie zaplanowane mieliśmy udział w warsztatach na temat języka filmu oraz w projekcji filmu “Bogowie Egiptu”.
    Prowadząca warsztat był bardzo miłą i kompetentną osobą. W ciekawy sposób pokazała nam świat filmu. Dowiedzieliśmy się, jaką rolę pełni m.in. reżyser, scenarzysta, producent, montażysta. Uświadomiliśmy sobie, że nie w każdym kraju reżyser podejmuje najważniejsze decyzje; w Stanach Zjednoczonych to często producent ma więcej do powiedzenia w sprawie filmu, gdyż to on zbiera pieniądze na projekt. W Polsce jest na odwrót i dlatego znamy nazwiska reżyserów. Podczas warsztatu utrwaliliśmy wiedzę na temat planów filmowych i ich roli w budowaniu nastroju w filmie.  Nie bez znaczenia jest też kąt “patrzenia” kamery (np. perspektywa żabia i ptasia). Pani zwróciła uwagę na dwa typy światła. Bogatsi o tę wiedzę wyruszyliśmy w podróż do starożytnego/mitycznego Egiptu.
    “Bogowie Egiptu” to film przygodowy i fantastyczny wyreżyserowany przez Alex Proyasa. Według danych z FilmWeb dotychczas zarobił prawie 135 mln dolarów. Film odniósł więc sukces finansowy, do kin przyciągając głównie młodych odbiorców.
    “Bogowie Egiptu” mają ciekawą fabułę zaczerpniętą z mitologii egipskiej. W filmie łączą się dwa wątki: miłosny i polityczny. W zależności od osobistych upodobań jednym podobał się ten pierwszy, innym - drugi. Szybsze bicie serca sprawiali przystojni i dobrze zbudowani aktorzy. W napięciu trzymał wątek rodzinny - konflikt pomiędzy bogami egipskimi: bratankiem (Horusem) a wujkiem (Setem).   
    Wspomnieć też trzeba o efektach specjalnych, które oddziaływały na emocje. Efektownie pokazano przemianę bogów w zwierzęta oraz ich nadludzkie możliwości. Oglądało się je z przyjemnością, bo nie było widać sztucznego komputerowego efektu.Film jest bardzo wciągający, nawet dla osób nieinteresujących się i niemających zbyt wielu informacji o mitologii egipskiej.
Po seansie mieliśmy trochę czasu dla siebie na małe zakupy. Podczas zbiórki dzieliliśmy się też wrażeniami po filmie. Zadowolenie z uśmiechami ruszyliśmy w podróż powrotną. 

Uczniowie klasy II C