czwartek, 23 lutego 2017

Esej o roli sztuki...

Czy sztuka może ocalać?


“Ubi vita, ibi poesis” - głosi łacińska maksyma. Starożytni Rzymianie zapewne nie jako pierwsi dostrzegli immanentną cechę człowieka - potrzebę kreacji, twórczego przekształcania rzeczywistości. Jezus powiedział: "Nie samym chlebem człowiek żyje”; czyż bezdyskusyjnym dowodem potrzeby kontaktu z Sacrum, które przybiera różne oblicza, nie są neolityczne rysunki naskalne rozsiane po całym świecie, w tym "Prehistoryczna Kaplica Sykstyńska" - malowidła w Lascaux? Zgodnie z łacińską maksymą sztuka ożywia człowieka, jest dowodem istnienia jaźni zdolnej doznawać emocji i poddawać refleksji swoją egzystencję.
Owocem autoanalizy jest próba wyrażenia uczuć. Czy kalka ludzkiej duszy może działać na nią jak lekarstwo?


“W wędrówce życia na połowie czasu,
straciwszy z oczu szlak niemylnej drogi,
w głębi ciemnego znalazłem się lasu”.
Dante, “Boska komedia”


W ciemnym, dzikim lesie na próżno szukać pochodni. Światło przyjdzie po naszych śladach pod postacią sztuki… Ta jedyna, prawdziwa dla nas, ta, którą rozumiemy, odwzorowuje w tekstach kultury nasze pragnienia, potrzeby, koszmary… Nieszczęśliwe zakochani będą czytać o miłości. Smutni śpiewać w tonacji a-moll. W oscarowym filmie Petera Weira - “Stowarzyszenie Umarłych Poetów” - Neil, Todd i reszta chłopców odzyskują radość dzięki skupieniu się na wewnętrznych doznaniach, które wywołuje poezja. Dlaczego akurat sztuka pomaga nastolatkom odzyskać pogodę ducha, ale i godność? Ponieważ to właśnie ich życie emocjonalne zostało okaleczone przez autorytarne wychowanie. Otrzymali to, czego im brakowało - sugestywną zachętę, łagodny uśmiech mentora, wzorzec nonkonformistycznych zachowań. Kluczem do otworzenia tych, do tej pory zamkniętych, drzwi okazała się poezja. Wywoła ona wodospad nowych doznań, dzięki któremu łatwiej było zmagać się młodzieńcom z odzierającymi z indywidualizmu zasadami “Hellton”. Z wrażliwą duszą nie trzeba skupiać się jedynie na tym co tu i teraz. O wiele łatwiej przetrwać trudny okres. A takich nie brakowało w historii. Od dziesięciu tys. lat nie ma stulecia w dziejach ludzkości, które nie byłoby trawione przez wojny. Ponoć w samym XX wieku nie mamy dnia bez konfliktu zbrojnego.
Choć mogłoby się wydawać, że w czasie wojny kwestia przetrwania przesłoni wszystko inne, mamy wielu wybitnych poetów, tworzących w latach 1939 - 1945, takich jak Tadeusz Gajcy, Krzysztof Kamil Baczyński... Piszący w okresie okupacji Warszawy Czesław Miłosz rozpoczął wiersz “Miasto” słowami:


“Nad miastem wstaje dzień, wędrowny grajek pustym okno gra”.


Proste, piękne, lecz również przerażające słowa w obliczu losu stolicy  mimo wszystko koiły.
Potrzeba obcowania z wartościami wyższymi ratuje artystów nie tylko w aspekcie psychicznym. W „Boskiej Komedii” wyraźnie zostaje zaznaczone, że to właśnie ze względu na swój pisarski kunszt Dante ma prawo do podróży przez zaświaty. Tym samym do moralnej odbudowy. Co ciekawe, choć autor przedstawił ogół poglądów średniowiecza na temat moralności, eschatologii i filozofii, sztukę ukazał w sposób odbiegający od wzorców epoki teocentrycznej. Aligherii nie traktuje jej jako rzemiosła, lecz jako wysoko cenioną wartość.
Mówi się, że artyści mają w sobie iskrę boga. Ta myśl znajduje swoje uzasadnienie nawet jeśli nie wierzymy stricte w stworzyciela. Przekaz skupia się na doniosłości, którą nosi w sobie każdy artysta. To ona uratowała wybitnego pianistę żydowskiego pochodzenia – Władysława Szpilmana. Swym muzycznym występem pokazał, że on, Żyd, również jest obdarzony niezwykłym talentem. W „Pianiście” niemiecki żołnierz odprowadzony dźwiękami fortepianu wsiada do samochodu, pozostawiając Szpilmana przy instrumencie.
    Władysław, choć utracił całą rodzinę, po roku 1945 skomponował ponad 500 popularnych utworów. Dzięki duszy melomana był w stanie żyć ze wspomnieniami z czasów getta.
Apokalipsa spełniona odcisnęła swe piętno nie tylko na pianiście. Tadeusz Różewicz w wierszu „Ocalony” daje ujście bolesnym wspomnieniom. Jego poezja jest lirycznym raportem o realiach wojny i skutkach, które przyniosła. Różewicz pisze prosto i dobitnie:


Człowieka tak się zabija jak zwierzę
widziałem:
furgony porąbanych ludzi
którzy nie zostaną zbawieni.

Pojęcia są tylko wyrazami:
cnota i występek
prawda i kłamstwo
piękno i brzydota
męstwo i tchórzostwo“


Za pomocą tych słów Różewicz pokazuje odarcie człowieka z humanizmu. Dzięki jego poezji współczesna młodzież żyjąca w świecie, w którym echo wojny już ucichło może doznać namiastkę przeżyć z okresu apokalipsy spełnionej.
Horacy w pieśni mówi: “Non omnis moriar”. Nasze abstrakcyjne myśli utrwalone, przekazane dalej, pozostaną żywe. Każda osoba, zatrzymująca się na chwilę, skupiająca uwagę na naszej uwolnionej wizji, wleje w nie odrobinę życia. Pisarz przelewa część siebie w powieść. Analogicznie kompozytor w nuty. Nawet jeśli pozostaniemy anonimowi, to nasz świat wartości, poglądy, uczucia, pozostaną znane. Choć tożsamość autora “Bogurodzicy” jest zagadką, jego utwór jest śpiewany po dziś. Ciągle porusza ludzi. Powstają covery tej średniowiecznej pieśni - nawet  w nieoczywistych hevymetalowych aranżacjach. Uwaga koncetruje się na pracy artysty, nie na nim samym, jednak jak mówi rzymski apoftegmat “Artificem commendant opus”.
Dziełem stworzenia jest również uczeń wyfruwający spod skrzydeł mistrza, jakiego kreuje choćby Clement Mathieu. We francuskim dramacie niespełniony kompozytor, nauczyciel w szkole dla trudnych dzieci, zakłada chór. Dzięki prowadzeniu dzieci Clement Mathieu spełnia się jako muzyk, a wychowankowie z poprawczaka odzyskują godność i wiarę w dorosłych. Lekcje śpiewu najbardziej zmieniają życie Pierre’a, który dzięki Clementowi odkrywa swój niezwykły talent. Nominowany do Oscara jako najlepszy flim nieanglojęzyczny “Pan od muzyki” skłania do refleksji nad tym, jak artyzm, z którym obcujemy, może wpłynąć na innych.
Motyw nauczyciela, będącego jednocześnie rzeźbiarzem osobowości, pojawia się również w wierszu Zbigniewa Herberta - “Panu od przyrody”. Podmiot liryczny - uczeń tytułowego bohatera - poprzez wpływ nauczyciela nabywa szacunku do natury. Tym samym kultywuje wartości mentora pomimo jego śmierci (“w drugim roku wojny / zabili pana od przyrody / łobuzy od historii”).
Również historia belgijskiego księdza, pokazuje, że pamięć o ludziach jest drogą do ich ocalenia. Ojciec Pons, poprzez tworzenie kolekcji, zachowywał dorobek etniczny i kulturowy zagrożonych społeczeństw. Dzięki temu, w obliczu holocaustu, ochronił dziedzictwo żydowskie. Powieść „Dziecko Noego” autorstwa Erica Emmanuela Schmitta pokazuje, iż sztuka może ocalać całe narody.
Sztuka JEST. Choć abstrakcyjna, jest obecna i posiada siłę. Jeśli filozofię Empedoklesa przełożymy na świat wartości, każdy z nas otrzyma swoje własne “pierwotne materie”. Nasze “żywioły” będą się od siebie różnić. Sztuka musi znaleźć wśród tych czterech wspólny mianownik, który do nas przemówi. Na szczęście artyzmu nie definiuje jedno dzieło, lecz cały ich ogrom, w związku tym każdy prędzej czy później znajdzie przemawiający do niego wytwór. Jedynym  warunkiem jest posiadanie otwartego umysłu i serca.
Intymna relacja łącząca obserwatora i dzieło uwalnia piękno i uczucia uwięzione w sztuce. Im bardziej zbliżamy się do naszej wrażliwej strony, tym bardziej wypatrujemy walorów sztuki w realnym życiu. Dla wielu z nas jest to szansa na odbudowanie własnych wartości, pogłębienie relacji z innymi, zmianę spojrzenia na świat... Wszystko to zaś jest egalitarnie dostępne przez słowo, muzykę, sztuki plastyczne... Jak bowiem powiedział Jan Parandowski: “Poezja jest stara jak świat i skończy się dopiero z nim razem. Wynaleziono pług, aby zaspokoić głód chleba, i wynaleziono poezję, aby zaspokoić głód piękna”.

Urszula Cichańska

 Esej powstał w ramach przygotowań do ostatniego etapu Wojewódzkiego Konkursu Języka Polskiego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz